Dzisiaj mamy do czynienia chyba z najbardziej nieprzyjaznym kierowcom rządem od dłuższego czasu i że jest to właściwie „otwarta wojna z kierowcami i z samochodami zarówno na szczeblu samorządowym, jak i na szczeblu centralnym”.

Jedną z takich kluczowych zmian na niekorzyść to podwyżka mandatów do drakońskich sum – grzywna wzrośnie z 5 do 30 tys. zł, pomimo że w Polsce spada liczba wypadków i ofiar na drogach. Celem tych zmian był cel fiskalny, podobnie jak przy stawianiu kolejnych fotoradarów, które „stawia się nie tam, gdzie jest niebezpiecznie, tylko tam, gdzie stoi znak nieadekwatny do sytuacji na drodze i jest powszechnie nieprzestrzegany”.

Do listy problemów kierowców dodać należy wyjątkowo wysokie ceny paliw, które wzrosły także przez podwyżki podatków, których dokonał rząd PiS, wprowadzając opłatę emisyjną oraz dwukrotnie podwyższając opłatę paliwową, przez co „podatki stanowią ok. 50 % ceny paliwa na stacji”.

Ponadto, jest także zgoda rządu PiS na zakaz sprzedaży aut spalinowych do 2035 r., która nastąpiła niedawno na szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow. Takiego zobowiązania nie podpisała Francja czy Niemcy, pomimo że społeczeństwa ich są znacznie zamożniejsze.

W tej chwili kierowcy mają również sporo problemów przy płatnych odcinkach autostrad, którymi zarządza GDDKiA. Chodzi o zmiany w płatnościach na tych autostradach i fakt, że będą musieli płacić za nie przez słabo oceniane przez użytkowników rządowe aplikacje, które wykorzystują geolokalizację lub przez fizyczny zakup biletu, o czym ciężko znaleźć informację.

Do listy dodano kolejny problem, który dotknie z kolei polskie firmy transportowe. Jeśli w życie wejdzie nowelizacja ustawy o transporcie drogowym, która wdraża unijny Pakiet Mobilności, koszty działalności firm transportowych wzrosną o prawie 40 proc., z czego ucieszą się z pewnością ich francuscy lub niemieccy konkurenci.